Kontrowersyjna naklejka dołączana do wydania „Gazety Polskiej” oburzyła nie tylko środowisko LGBT+. Wiele sklepów, w tym również sieciowych zdecydowało się zrezygnować ze sprzedaży gazety z naklejką, której treść została uznana za homofobiczną. W czwartek w ciągu dnia sąd w Warszawie zakazał dalszej dystrybucji i nakazał wycofanie gazety z dodatkiem ze sprzedaży przychylając się do skargi obywatelskiej.
Wcześniej, w ciągu dnia na profilu Facebook Grupy Stonewall pojawił się wpis wraz ze zdjęciem kiosku Ruchu u zbiegu ulic Mickiewicza i Zwierzynieckiej, na którym widać naklejkę wraz z gazetą wystawioną w szybie. Grupa zaapelowała, by „omijać ten kiosk szerokim łukiem i nie zostawiać w tym miejscu swoich ciężko zarobionych pieniędzy”.
Jak się okazuje, bojkot zakupowy nie wszystkim wystarczył. Jak informuje „Głos Wielkopolski”, w godzinach popołudniowych sprzedawca w kiosku został oblany brązową cieczą. Jak relacjonował w rozmowie z dziennikarzem, miała do niego podejść dziewczyna w koszulce z orłem na tęczowym tle i zapytać czy „ma coś przeciwko osobom LGBT”. Mężczyzna odpowiedział, że nie i że jest „jedynie kioskarzem, który sprzedaje gazety zarówno z lewa jak i prawa”. Po chwili dziewczyna miała oblać go brązową cieczą z butelki, którą trzymała. Ciecz wylądowała na ubraniach sprzedawcy, gazetach, a także terminalu i komputerze. Doszło do zwarcia, jednak po wysuszeniu okazało się, że sprzęt elektroniczny działa poprawnie.
Jak informuje Głos Wielkopolski, w piątek rano kiosk miał być obklejony wlepkami „Strefa wolna od nienawiści”.
Mężczyzna podkreśla, że nie wiedział, że dodatek budzi kontrowersje, a sam nie wybiera co trafia do sprzedaży, gdyż jest to kiosk Ruchu. Jak mówi, otrzymuje gazety do sprzedania i nie ingeruje w ich treść. Nie wiedział także, że dodatek budzi kontrowersje, a w szybie wystawiane są codziennie inne tytuły – zarówno gazet znanych z poglądów lewicowych jak i prawicowych. Z kolei o decyzji sądu dowiedział się po zakończeniu pracy.
Grupa Stonewall zamieściła dziś wpis, w którym potępiła tego typu zachowania, które są przejawem przemocy i agresji.
Nie wszyscy jednak popierają taką reakcję na wydarzenia. Wśród komentarzy pod najnowszym wpisem grupy można znaleźć m.in. takie, w których wypomina się sprzedawcy sam fakt wystawienia naklejki na widok publiczny, a także to, że nie ma pewności, że za atakiem rzeczywiście stała osoba ze środowiska LGBT+.