Sprawa Ewy Tylman – dziś zeznawali policjanci i siostra Adama Z.

17 stycznia odbyła się druga rozprawa w procesie przeciw Adamowi Z., oskarżonemu o zabójstwo swojej koleżanki, Ewy Tylman. Podczas kilkugodzinnej rozprawy, sąd przesłuchał siostrę oskarżonego oraz troje policjantów, których zeznania obciążają mężczyznę winą. Adam Z. nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Rozprawa rozpoczęła się z kilku minutowym opóźnieniem spowodowanym dużą ilością osób wpuszczanych na salę. Sędzia nie wyraziła tym razem zgody na transmisję rozprawy w mediach – zarówno radiowy, telewizyjny, jak i pisemny. Miało to stworzyć większy komfort do zeznawania dla świadków oraz zapobiec sytuacji, w której czekający na swoją kolej świadkowie, mogą śledzić zeznania innych osób. Nie bez znaczenia był też fakt upublicznienia niektórych danych wrażliwych przez jedną ze stacji telewizyjnych podczas pierwszej rozprawy.

Jako pierwsza, przez 2,5 godziny, zeznawała Małgorzata Z., siostra oskarżonego. Powiedziała, że brat dzwonił do niej ok. 3:35 w nocy, mówiąc, że się zgubił. Kobieta włączyła komputer, aby sprawdzić mapę i spróbować pomóc bratu, a następnie spytała go o to, gdzie się znajduje. Adam Z. odpowiedział, że widzi napis “Serfaitek” i już wie, gdzie jest. Rodzeństwo rozłączyło się chwilę później. Małgorzata Z. twierdzi, że potem kilkukrotnie próbowała skontaktować się z bratem, ale miał zajęty numer. Gdy się do niego dodzwoniła, ok. 4:20, powiedział, że jest na ul. Kórnickiej i stamtąd chce iść na autobus na Rondo Rataje. Do domu miał wrócić pijany, około 5 nad ranem.

Siostra Adama Z. zeznała, że rano próbowała porozmawiać z bratem na temat imprezy. Mężczyzna nie pamiętał, co mówił do niej przez telefon, ale w pewnym momencie spytał, czy był sam. Kobieta odpowiedziała, że tak, co miało wywołać zakłopotanie u Adama Z., ponieważ nie pamiętał jak rozstał się z Ewą Tylman.

Kobieta, w rozmowie z TVN, podkreśla, że nie wierzy w winę brata. Twierdzi, że wie jak zachowuje się pod wpływem alkoholu, a także, jakie jest jego zachowanie, gdy kłamie. Kobieta nie ma wątpliwości, że jej brat mówi prawdę.

Następnie przesłuchano troje policjantów, którzy mieli słyszeć, jak Adam Z. przyznał się do zepchnięcia nieprzytomnej dziewczyny do Warty. Ich wersje dotyczące słów oskarżonego były spójne. Funkcjonariusz Rafał B. powiedział, że oskarżony nie potrafił określić, czy chciał stojącą przy barierkach Ewę złapać, przytrzymać czy niechcący popchnął. Bartosz N., drugi z funkcjonariuszy, wypowiedział się w podonym tonie – zeznał, że Adam Z. powiedział, że Ewa spadła ze skarpy, ale nie potrafił powiedzieć w jaki sposób.

Karolina C., trzecia z policjantów, zeznała, iż Adam Z. powiedział, że gdy podbiegł do Ewy po upadku ze skarpy, dziewczyna miała głowę obróconą w inną stronę niż nogi. Na pytanie funkcjonariuszy, dlaczego w takim razie nie próbował wezwać pomocy, miał powiedzieć, że spanikował.

Rafał B. podkreśla także, że pamięta, jak oskarżony był zdziwiony, jak ciężka była Ewa, gdy ją ciągnął. Policjant twierdzi, że takie słowa słyszał w swojej karierze jedynie od osób, które przeciągały zwłoki lub osoby nieprzytomne.

Policjanci mieli spytać Adama Z., czy ciało unosiło się na powierzchni, czy utonęło. Oskarżony nie potrafił tego określić, ale miał powiedzieć, że wepchnął je tak, aby płynęło z nurtem rzeki.

Wszyscy policjanci zaprzeczyli, jakoby mieli się znęcać fizycznie bądź psychicznie nad oskarżonym i stosować przemoc w celu wymuszenia zeznań.

Podczas dzisiejszej rozprawy, miał zostać przesłuchany jeszcze brat Ewy Tylman, jednak ze względu na brak czasu, sąd przełożył przesłuchanie na kolejną rozprawę, która odbędzie się 17 lutego.