Zaginiony mieszkał na ulicy na poznańskim Grunwaldzie

Okoliczni mieszkańcy widywali go wielokrotnie, często pomagając i wspierając. Nie wiedzieli jednak, że to osoba zaginiona, która jest poszukiwana przez rodzinę. Sytuacja wyjaśniła się dopiero, gdy operatorka monitoringu miejskiego skierowała patrol straży miejskiej do mężczyzny, który skulony leżał na ławce.

 

Mieszkańcy Grunwaldu wielokrotnie widywali bezdomnego mężczyznę w rejonie ulic Grochowskiej i Marcelińskiej. Niektórzy oferowali pomoc w transporcie do ośrodka, inni przynosili jedzenie, a nawet materac czy coś do ubrania. Prawdopodobnie jednak nikt nie powiadomił służb ani instytucji pomocowych o sytuacji – mężczyzna deklarował, że nie potrzebuje pomocy.

W poniedziałek, 13 września, operatorka monitoringu miejskiego zauważyła skulonego mężczyznę leżącego na ławkę. Wysłała na miejsce patrol straży miejskiej, który miał sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zastali bardzo osłabionego i wyziębionego mężczyznę, który poinformował ich, że od kilku dni nic nie jadł. Z uwagi na jego stan, na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, które miało sprawdzić czy wymagana jest profesjonalna pomoc medyczna. Jednocześnie wezwano także patrol policji, która miała ustalić tożsamość mężczyzny.

Pogotowie ustaliło, że mężczyzna nie wykazuje innych dolegliwości, a tym samym nie kwalifikuje się do zabrania do szpitala. Straż miejska rozpoczęła więc szukanie miejsca, w którym mógłby uzyskać schronienie. Z pomocą Punktu Interwencji Kryzysowej udało się znaleźć miejsce w ośrodku przy ul. Borówki.

W tym samym czasie policja ustalała tożsamość mężczyzny. Okazało się, że jest on poszukiwany jako osoba zaginiona. Jego zaginięcie było zgłoszone przez rodzinę. W takiej sytuacji policjanci porozmawiali z mężczyzną informując o zgłoszeniu i ustalając dalsze losy mężczyzny.