Obecnie wielu zapomina, że jeszcze nie tak dawno informacja pasażerska na poznańskim dworcu była czytana przez panią lub pana znajdujących się na terenie obiektu, a nie automat symulacji mowy. Same tablice informacyjne także działały na innych zasadach.
Przez kilkadziesiąt lat wygląd dworca zmieniał się wielokrotnie – powstawały inne kasy, lokale użytkowe i zaplecze. Niektórzy śmieją się, że po latach ubiegłego wieku niezmienione pozostało jedno – przejścia podziemne, choć i te są w ostatnim czasie remontowane.
W latach 60. XX wieku przeprowadzono przebudowę, która objęła również wnętrze Dworca. Zainstalowano wówczas m.in. podwieszany sufit z jarzeniówkami, a hol i tunel wyłożone zostały płytami marmurowymi. Co ważne, by powiększyć wnętrze holu wyburzono część pomieszczeń.
W latach 70. kontynuowano prace – zamurowano okna od frontu, a elewacja została obłożona płytami granitowymi – naprzemiennymi jasnymi i ciemnymi płytami.
Styl odpowiadał ówczesnym trendom i był postrzegany jako ciekawie wykończony, choć wielu jeszcze przez kolejne lata – aż do czasu wyłączenia dworca z użytkowania – zwracało uwagę na to, że w środku było… ciemno. Brakowało światła dziennego, a sztuczne było bardzo nieprzyjemne dla oka.
Dziś część mieszkańców Poznania chciałaby, aby przywrócić dawne funkcje starego Dworca PKP, a nowy obiekt połączony z Dworcem PKS i galerią handlową… wyburzyć. W ubiegłym roku w starym budynku przeprowadzono prace doraźne, by udostępnić część przestrzeni na potrzeby uchodźców licznie przybywających do Poznania i czekających na dalszy transport. Okazało się wówczas, że wszelkie instalacje są w fatalnym stanie, podobnie jak część pozostałej infrastruktury i konstrukcji m.in. sufitu. Przywrócenie więc działalności dworca oznaczałoby praktycznie gruntowną przebudowę niemal od zera, co wiązałoby się z ogromnymi kosztami.